Rozkaz otrzymany w Matjaszowie, napisany był ołówkiem na kartce, wydartej z notesu. Podpisany był przez generała Szyllinga ale pisany nie jego ręką. Na samym wstępie zawierał on fatalną dla mnie wiadomość, że jedno przęsło mostu pod Baranowem jest wysadzone. Generał Szylling podawał, że da się ono naprawić w ten sposób, iż będzie możliwa przeprawa pieszych, a może również biedek, ale nie artylerii. Według wyjaśnień majora Chmury most wysadzili saperzy armii, gdy najechały na niego czołgi niemieckie. Wiadomość ta, wprawdzie była bardzo fatalna, ale jej się spodziewałem jako ewentualności możliwej, natomiast inny ustęp rozkazu uderzył mnie niezmiernie. Dowódca armii nalegał na pośpiech i w jednym z ustępów rozkazu upoważniał mnie do zniszczenia artylerii i ciężkiego sprzętu piechoty, o ile nie będę mógł ich przez Wisłę przeciągnąć.
Most w Baranowie został wysadzony na rozkaz ppłk Antoniego Sikorskiego dowódcy Grupy „Sandomierz” – zabezpieczającej odcinek Sandomierz – Baranów Sandomierski, choć jak sam wspominał, wobec ciszy panującej na tym odcinku doceniał niebezpieczeństwo, które mogłoby powstać wobec zajęcia przeprawy przez wojska nieprzyjaciela, wobec czego zdecydował się na uszkodzenie nowo wybudowanego mostu (oddany został do użytku 2.IX.1939). W tych okolicznościach o godzinie 8.00, 9.IX.1939 dca Grupy „Sandomierz”, wydał rozkaz wysadzenia środkowego przęsła mostu pod Baranowem. Było to o tyle niefortunne, że gen. Piasecki – dowódca Krakowskiej Brygady Kawalerii – otrzymawszy wcześniej rozkaz dowódcy Armii do obsadzenia i zabezpieczenia przeprawy pod Baranowem, przybył na miejsce 10 minut po uszkodzeniu mostu. Niewątpliwie ppłk Sikorski przeczuwał zbliżające się niebezpieczeństwo, wyrazem czego są relacje mieszkańców Osieka, którzy 9.IX około godziny 10.00 widzieli podjazd 4-5 niemieckich czołgów (oddział 5DPanc) z kierunku Staszowa na przeprawę. Ciężko jednoznacznie określić, czy Polskie jednostki znajdujące się w pobliżu przeprawy w chwili podjazdu niemieckiego byłyby wystarczające do jego odparcia, co ostatecznie nie zmieniłoby losu przeprawy, w wyniku czego i tak zostałaby ona wysadzona.
W tych warunkach rzeczywista treść rozkazu otrzymanego o godzinie 10.20 dnia 10.IX.1939 dowódcy armii gen. Szyllinga wyglądała następująco - podał on do wiadomości dowódcy G.O. „Jagmin” informację o uszkodzeniu mostu w Baranowie, który jak sam stwierdził „(…) będzie naprawiany dla ruchu piechoty i lekkiego sprzętu piechoty. Artylerię przerzucić raczej nie będzie można”. Następnie według rozkazu gen. Sadowski miał porzucić wszelkie tabory. Według porządku przeprawy, piechota wraz ze swoim sprzętem miała w pierwszej kolejności przekroczyć Wisłę – w razie niemożności przeprawienia sprzętu, miał być on pozostawiony. Co tyczy się artylerii wszystkich W.[ielkich]J.[ednostek], miała się ona znajdować na końcu kolumny piechoty. Gen. Szylling zaznaczył -„możliwe, że część artylerii da się przeciągnąć na płd. brzeg”. Jego plan opierał się na wykorzystaniu dwóch promów, pod Dymitrowem i Niekurzą – na płd. Wisły (wykorzystanie drugiego promu wydawało i wydaje się niemożliwe, ze względu na odległość – 10 km od przeprawy właściwej, zwłaszcza, że K.B.K. ubezpieczać miała na linii Dymitrów-Skopanie-Dąbrowica). Najbardziej kontrowersyjna, ostatnia część rozkazu brzmiała: „Odwrót własny ubezpieczyć artylerią, którą w razie niemożności wycofania zniszczyć”.
To, że ogólny charakter rozkazu dowództwo G.O. „Jagmin” interpretowało jednoznacznie, jako skazanie na zniszczenie istniejącej artylerii, wydaje się niezaprzeczalne. Płk art. Ludomir Kryński - dowódca artylerii Grupy Operacyjnej - tak wspominał jego treść: „w rozkazie (…) podane było: artylerię oraz cały ciężki sprzęt piechoty pozostawić na zachodnim brzegu Wisły odpowiednio go unieszkodliwiając”. Po przeczytaniu rozkazu płk Kryński, zwrócił się do Sadowskiego: co Pan Generał zrobi? Odpowiedź brzmiała: będziemy się jutro bili i zreperujemy most – tak powstała wizja mostu „zbawienia” dla całej Grupy Operacyjnej „Jagmin”.
Marcin Wystel